Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Kompletnie nic nie widziałam. Nagle moje dłonie natrafiły na zimną ścianę.
-Znajdź wyjście.
-Kto tu jest? -spytałam.
-Znajdź wyjście.
Zadrżałam ze strachu. Zawsze byłam trochę strachliwa,a teraz omal nie umarłam z przerażenia. Dla poprawy nastroju zaczęłam śpiewać:
-Zające skaczą po łące,ogórki cieszą się,a ja jestem Dea i nie zjedzą mnie.
-ZNAJDŹ TO CHOLERNE WYJŚCIE!
-POCZEKAJ. Jak mam znaleźć wyjście z tego ciemnego,ciasnego..
Cisza. Postanowiłam wreszcie zacząć działać. Szukałam drzwi,szpar i czegokolwiek innego ,co mogłoby być wyjściem,ale na próżno. Gdzie może być to wyjście? No gdzie?
Nagle zauważyłam światło. A potem klapę w podłodze. Zaczęłam wrzeszczeć:
-Znalazłam wyjście! Znalazłam je!
Moje szczęście nie trwało długo. Cholerne życie. Nie dało się otworzyć klapy. Kopałam,tłukłam i przeklinałam,gdy nagle ukazała się mi jeszcze ciemniejsza pustka. Przekleństwa podziałały.. A może ktoś mi pomagał? Już miałam wejść ,gdy poczułam oddech na karku.
-Naucz się widzieć ,skarbie. Ci,którzy nie widzą,są skazani na śmierć.
Zanim pojęłam te słowa,coś mnie popchnęło..Spadałam.
****
Tak,krótkie,ale rozdziały będą o wiele dłuższe :)
Prosiłabym o ocenę :D
A już niedługo następny rozdział.
Zapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuń